Kryjówka w miejskiej Wieży Zegarowej
Miejsce, które Algarowi bliższe jest teraz niż cokolwiek
innego.
No chyba, że nie bierzemy pod uwagę pieniędzy.
Kryjówka w wieży zegarowej stała się domem złodzieja po
dwóch ucieczkach z poprzednich mieszkań. Wynajmowanie miejsc okazało się równie
rozsądne, co zaglądanie w paszczę smoka z odpaloną zapałką. Ryzyko wydania
zwiększało się z każdymi odwiedzinami właściciela z dość „uprzejmą” prośbą, by
uregulować czynsz na który zawsze brakowało.
Nic jednak nie dały ostre środki bezpieczeństwa. Rada
dowiadywała się, gdzie złodziej się zaszywał i zastawiała na niego pułapki.
Mieszkanie we Wschodniej Dzielnicy obstawili, jakby ukryła
się tam co najmniej armia.
Mały apartament na Południu ogołocili bez żadnego słowa.
Algar stwierdził, że nie ma sensu płacenie za coś, co i tak
ta parszywa Rada mu zabierze. Coś co przechodziło poza Last Salvation, tutaj
wydawało się nad wyraz naiwne.
Rabuś zabrał swoje rzeczy ze skrytki w szafie i udał się na
poszukiwania jakiegoś „bezpańskiego” lokum.
I tak zagnieździł się w wieży zegarowej.
Wśród zgrzytów zębatek i w cieniu kryształowej tarczy zegara złodziej odnalazł swój dom. Na najwyższym piętrze, platformie zawieszonej wśród mechanizmów, Algar wprawnie urządził małe schronienie, pełne przydatnych przedmiotów i zakurzonych skrytek. Tak, że nawet niezapowiedziana wizyta konserwatora nic by nie przyniosła w informacjach Radzie.
Drewniane, zniszczone schody wiodą na poziom, gdzie Algar
ćwiczy swoje umiejętności. Są tam skrzynie z położonymi na nich torbami oraz
wymalowane ciemną farbą cele, by rozwijać strzelanie z łuku. Kilka
wyciągniętych z drzwi rygli, a także wór imitujący ciało strażnika. Nie wygląda
to na profesjonalny plac ćwiczeniowy, ale w zupełności wystarczy, by utrzymać
giętkość w palcach i pewność ręki.
Jeśli szukasz tutaj łoża albo jadalni godnych luksusowych
hoteli czy chociaż normalnego domu, możesz od razu pogodzić się z przegraną.
Cudem jest tu czasem znaleźć kawałek ciepła, a na zmarznięte kości pomaga tylko
koc i szklanka spirytusu przyniesiona tu przez Sagrena. Wiatr przechodzi przez
kamienne mury, a zbite gdzieniegdzie szyby i kawałki starych szmat sprawiają,
że to miejsce wygląda na mocno zaniedbane.
Zima jest tu najgorsza, ale zawsze do przeżycia. Wymaga
czasem przeniesienia się niżej, do dawno opuszczonej kanciapy strażnika.
Lokum spełnia podstawowe warunki do życia. Przyznać jednak
trzeba, że są one dość ubogie, ale po cóż złodziejowi więcej?
Trudno o lepsze miejsce na chwilowy odpoczynek między akcjami,
zwłaszcza, gdy jest się celem włodarzy miasta.
Cień
Przybłęda w równie dużym stopniu jak Algar. Pewnego dnia złodziej
zauważył jego błyszczące, jasne ślepia, gdy odbijały się w głębokim cieniu. Nie
miał czasu wyganiać go stąd, a też nie widział w tym sensu. Sądził, że zwierzak
pójdzie, kiedy zauważy, że mężczyzna jest czasem równie biedny jak on.
Kot został, każdej nocy wpatrując się w Algara i podchodząc
coraz bliżej. Rabuś sam nie wiedział, czemu rzucał mu ochłapy po szybkich
posiłkach i zachęcał tym do powrotów. Puszek został ochrzczony przez niego
imieniem „Cień”, gdyż czasem jego brudne, ciemne futro zlewało się z mrokiem
wieży zegarowej.
Złodziej przyzwyczaił się do zwierzęcia, a i Cień zaczął
ufać nowemu „właścicielowi”, w przeciwieństwie do jego towarzyszy na których
często prycha zagniewany. Kot kładzie się czasem obok Algara, zwijając w
puchatą kulkę i ostrzega przed niezapowiedzianymi gośćmi miauknięciem. W zamian
dostaje jedzenie i odrobinę pieszczot, co wydaje się dobrym układem dla ich obu.
*****
[Cytat: Thief Deadly Shadows]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz