Czy wiesz jak to jest być innym?
Jeśli nie to oszczędź sobie czasu
i nie czytaj tego. I tak nie zrozumiesz. Dlaczego? Ponieważ twoje życie obraca
się tylko na jednej płaszczyźnie, zwykłym, przyziemnym bytowaniu. Nie wiesz co
to odrzucenie, ból i poczucie, że nie pasujesz do reszty społeczeństwa…
To idiotyczne. Trzymam pióro w
dłonie i zapełniam puste, białe kartki zeszytu swoimi myślami i odczuciami
duszy, a dla ciebie to stek bzdur. Dla mnie bzdurą jest, że mój lekarz i
rodzina myślą, że mi to pomoże… Mylą się. Tak bardzo zła jest ich diagnoza…
Powracając do głównego wątku.
Jestem inny. Na początku nie wiedziałem dlaczego. W każdej szkole rówieśnicy
wyśmiewali się, a ich rodzice mówili, że jestem nienormalny, że na miejscu
moich bliskich pozbyli by się mnie. To
zabawne jak bardzo ludzie boją się odmienności. Instynkt podpowiada im, że
wszystko co ma dodatkowe umiejętności stwarza zagrożenie, że trzeba to zamknąć
lub zniszczyć…
Czasem chce mi się krzyczeć, tak
bardzo, że nie potrafię tego powstrzymać i zdzieram sobie gardło. Dostałem
leki, ale one nie pomagały, więc po prostu wyrzucałem je do umywalki. Ale nie
tylko krzyk wzbudzał niepokój, tak na marginesie nadal zdarza mi się
wrzeszczeć, więc się nie zdziw, gdy będziesz coś słyszał. Sprawności fizycznej
mógłby mi pozazdrości nie jeden sportowiec… Od młodych lat przejawiam wysoki
poziom agresji. Czasem daję jej upust, gdy snobistyczne dupki chcą się na kimś
wyżyć. W tedy wybucham, a później zaznaję niezwykłego spokoju. Czuję się
oczyszczony... Mam wizję. We śnie widzę morze krwi, w którym ludzie się topią,
słyszę krzyk, a ja stoję na spopielonym wzniesieniu i przyglądam się temu
wszystkiemu z uśmiechem. W tej wizji jestem szczęśliwy. Myślicie, że jestem
szalony? Świetnie, ja też.
Ale nie chcę byście tylko czytali
o tym, jak bardzo mój stan psychiczny jest w rozsypce. Ustalone, że jest z nim
do dupy, więc przejdźmy dalej, choć niektórzy pewnie uznają mnie za większego
psychopatę…
To była zimna noc. Niebo było
bezgwiezdne, ale nie było na nim chmur. Wiał wiatr… Ludzie śpieszyli się do
domów by ukryć się w nich przed zimnem. Ja go nie czułem, albo po prostu nie
zwracałem na nie uwagi. Wiatr rozwiewał moje włosy… Wdajmy się w te drobnostki…
Byłem na cmentarzu. Lubię to miejsce o tej porze. Sprawia takie upiorne i
majestatyczne wrażenie. Tam mogę pozbierać rozbiegane, chaotyczne myśli. Lecz
nie tylko samo miejsce pozwala mi się uspokoić i na parę chwil stać się
normalnym. Miałem siostrę. Uroczą blondynkę o malinowych ustach i soczysto
zielonych oczach, zawsze roześmianych… Teraz leży i gnije pod ziemią, bo jakiś
świr napadł na nią i wykorzystał.
Jak zwykle rozmawiałem z nią. Żartowałem z czegoś,
zwierzałem się bardziej niż lekarzowi. Muszę wspomnieć, że cmentarz był
otoczony gęstym, liściastym lasem, który szumi kusząco. W ciemności dostrzegłem
dwa, błękitne punkty. To były oczy jak się później okazało. Para hipnotycznych,
magnetycznych oczu. Jak pod wpływem uroku podniosłem się z ziemi i ruszyłem w
ich kierunku. Za każdym razem, gdy wydawało mi się, że mam je w zasięgu ręki,
znikały i pojawiały się dalej. Podążałem za tym czymś, aż doszedłem do polany,
którą oświetlał księżyc. W tedy ukazał mi się właściciel niesamowitych oczu.
Duży, biały tygrys… Pewnie każdy odczuwał by strach, ale ja go nie miałem, w takiej
oto chwili mi go zabrakło. Stałem i z zafascynowaniem przyglądałem się kotu…
Podszedł do mnie, jego oddech owiał mą twarz. W tamtej chwili wszystko
zniknęło. Stałem się zwierzęciem. Tak, mnie też irracjonalne się to wydawało,
ale tylko z początku. Później otrzymałem wyjaśnienia, że w moich żyłach płynie
magia, że jestem jednym z wybrańców, którzy mogą nią władać. Podobno białe
tygrysy o niebieskich oczach strzegą kryształu całkowitej nieśmiertelności i
mocy jaka mi się nie śniła, ale nigdy go nie widziałem. Na pytanie dlaczego ja,
dostałem odpowiedź, bo jesteś wyjątkowy i inny niż wszyscy. Co racja to racja,
ale taki prezent to lekka przesada.
Nigdy więcej nie spotkałem tego, który uaktywnił moją
umiejętność.
Stałem się jeszcze większym odmieńcem niż wcześniej…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz