piątek, 14 grudnia 2012

and she died.


Excalibur
Moje życie nie jest smętną historią o zdradach i śmierci, tym różnie się od innych mieszkańców Last Salvation. Urodziłam się około trzysetnego roku. Z czasu, gdy byłam człowiekiem pamiętam niewiele. Miałam brązowe włosy i żadnych widoków na przyszłość. Jako ósma córka niezbyt bogatego urzędnika rzymskiego nie miałam szansy na zamążpójście. Mogłam iść do zakonu, jednak nie odpowiadało mi to w żaden sposób.
Pamiętam również dzień, w którym moi twórcy pierwszy raz zawitali w progi mojego ojca. Był poranek, a ja tkałam razem z moją starszą siostrą. Gdy zobaczyłam tę kobietę, od razu wiedziałam, że jest kimś więcej niż tylko człowiekiem. Sposób w jaki mówiła, mądrość w jej oczach i ponadczasowe spojrzenie utwierdziło mnie w tym przekonaniu. Nie widziałam, aby modlili się kiedykolwiek, nie chodzili na mszę. Fascynowali mnie i czułam pragnienie, aby podążyć za nimi. Wyznałam im to, mówiąc, że odejmę się wszystkiego, byleby wyrwać się z tego życia i nieszczęścia.
Piękna Kobieta trzymała ciemnowłose dziewczę za ramionach, a Mężczyzna wyciągnął z boskich płomieni nagrzany do czerwoności garniec. Bulgotał w nim metal. Dziewczyna drżała, ale w jej oczach jawiła się ekscytacja. Otworzyła szeroko usta i odchyliła do tyłu głowę. Słyszała, jak Piękna Kobieta śpiewa do jej ucha tajemnicze słowa.  Mężczyzna podszedł do niej z roztopionym metalem. Bez żadnego ostrzeżenia wlał go dziewczęciu do ust. 
Krzyk.
Szarpała się, ale metal spływał już w jej wnętrznościach, wypalał ją. Umierała, a śpiew Kobiety przerodził się z szeptu do głośnej melodii. Rozchlapane krople paliły jej skórę. Konwulsje nie trwały długo. Piękna Kobieta i Mężczyzna położyli ciało dziewczęcia na podłodze i zaczęli przebierać i czesać. Nie dało się jednak nic zrobić. Ciało kruszyło się pod każdym dotykiem, włosy wychodziły garściami. 
Nagle martwa otworzyła oczy, jej ciało natychmiast się zregenerowało, a włosy odrosły, ale już białe. Już chciała coś powiedzieć, gdy poczęła się kurczyć i pokrywać metalem. Pozostawała mieczem przez następne sto pięćdziesiąt siedem lat.

Podczas okresu swojej młodości widziałam wszystko i smakowałam krwi. Wielkim bólem była dla mnie żałoba po Pięknej Kobicie i jej dziecku. Byłą dla mnie matką i opiekunką. Najczulszą mentorką. Długo nie mogłam się pozbierać z tego ciosu, bo wskazywał on moją nieudolność. Zostałam stworzona Protektorką i zawiodłam. Miałam byś Świętą, a byłam wtedy tylko zagubiona duszą. Następny cios nastąpił, gdy zostałam oddana Pani z Jeziora. Długo jej złorzeczyłam i pragnęłam jej śmierci. Czułam się samotna bez mojego właściciela i mistrza.
Potem było tylko coraz gorzej. Zostałam oddana Arturowi, który brzydził się magią. Nie  mogłam pojawić się w swej ludzkiej postaci u jego boku, nie mogłam być doradcą i wspomożycielką. Słuchał tylko Ginewry. Jedynie Morgiana była mi pociechą.
Jednak ona również mnie zostawiła wśród Chrześcijan. A potem bezpardonowo zostałam wrzucona do jeziora.

Był tutaj. Czuła go. Mimo przebywania pod wodą prawie połowy wieku nie zardzewiała ani nie zniszczała w żaden sposób. Jej prawowity właściciel, Mężczyzna. Był tu i musiała się do niego dostać. Metal powoli zmieniał się w ciało młodej kobiety. Odepchnęła się stopami od dna i zaczęła płynąć ku światłu na powierzchni. Słaba, bo bez jedzenia przez tyle lat w obu formach, ledwo dotarła na powierzchnię. Wzięła głęboki oddech i z uśmiechem powitała promienie słońca na swej twarzy. Z trudem dopłynęła do brzegu, czując jak jej biała suknia całkiem przykleiła się jej do ciała, tak samo jak białe włosy. Widziała na swoim ciele zgłodniałe spojrzenia żołnierzy. Gdy pierwszy jej dotknął, zaczęła krzyczeć i biec w stronę swojego pana.
Był tam. Czuła go coraz bardziej. Tylko on dawał jej siłę, aby biegła.
Padła u jego stóp i znów stała się mieczem.

Od tych wydarzeń minęło mnóstwo czasu. Teraz jesteśmy nierozłączni. Walczyliśmy w wielu wojnach i na wielu frontach. Zawsze u jego boku. Teraz, w Last Salvation czasem się rozdzielamy, ale nie na długo. Pracuję jako kelnerka w jedynym jak na razie barze. Z czegoś trzeba żyć.